Demokracja epistemiczna

July 14, 2017 | Autor: Kazimierz Dziubka | Categoria: Political Theory, Deliberative Democracy
Share Embed


Descrição do Produto

Kazimierz Dziubka U n iw er sytet W

ro cław ski

Demokracja epistemiczna

N

awet najzagorzalsi zwolennicy demokracji mają problem z pogodzeniem z sobą dwóch sprzecznych racji epistemicznych. Z jednej strony bowiem zasadą konstytutywną tego ustroju politycznego jest uznanie każdego obywate­ la za pełnoprawny (czynny i bierny) podmiot władzy niezależnie od posiadanej przez niego wiedzy politycznej. Już na poziomie idealizacyjnym operacjonalizacja tej zasady rodzi poważne problemy praktyczne związane z rozdźwiękiem epistemicznym między egalitarnym charakterem modelu do i elistyczną strukturą organizacji władzy nad. Cyniczną demagogią lub w najlepszym razie naiwnością trąciły wszystkie te propozycje zniwelowania owego rozdźwięku, których treść była zbliżona do znanego leninowskiego postulatu, aby „każda kucharka nauczyła się rządzić państwem”. To właśnie przekonanie, że profesjo­ nalną wiedzę polityczną można zastąpić potocznymi mniemaniami na temat „tego, co polityczne” podsycało nieustannie rozmaite obawy, że legitymację do sprawowania władzy i ster rządów w państwie demokratycznym zdobę­ dą polityczni ignoranci. Zwracali na to uwagę zwłaszcza krytycy demokracji od antyku po współczesność, którzy wskazywali, że zasady demokratycznego równouprawnienia kompetencji poznawczych podmiotów władzy stwarzają poważne zagrożenie dla stabilności i efektywnego rozwoju politycznej orga­ nizacji społeczeństwa. Skutkiem wyboru, jakiego dokonaliby spośród siebie i na podobieństwo swoich obskuranckich poglądów i dyletanctwa w sprawach politycznych „wolni i równi” obywatele, mogą być rządy ludzi niezdolnych do odróżniania prawdy od fałszu bądź faktów od złudzeń, czyli - używając okre­ śleń Platona - politycznych imitatorów i czarodziei1. Z drugiej strony natomiast koncesje normatywne czynione ze względu na obiektywne występowanie „luki racjonalności”, jaka dzieli demos od reprezentujących jego wolę i interesy elit politycznych (np. w pracach Maxa Webera, Josepha Schumpetera, Roberta Dahla, Niklasa Luhmana, Bryana Caplana i in.), nie tylko że nie rozwiały, ale

I

1 Zob. np.: Platon, Sofista. Polityk, tłum. W. Witwicki, Kęty 2002, s. 133; idem, Pań­ stwo, tłum. W. Witwicki, Kęty 2003, ks. VIII, 557E, s. 267.

nawet spotęgowały wątpliwości zawarte w pytaniu rzymskiego poety z prze­ łomu I i II w. n.e. Decimusa Juniusa Juwenalisa o to, „któż będzie pilnować samych strażników?” (Quis custodiet ipsos custodes?). Zaakceptowanie relacji władzy opartej na zwierzchności rządzących wobec rządzonych na podstawie tezy głoszącej wyższy stopień adekwatności epistemicznej wyborów i decyzji elit władzy w stosunku do pozostałej części demosu podważa nie tylko naczel­ ną zasadę ustrojową demokracji o niezbywalnej cesze podmiotowej każdego obywatela w postaci jego zdolności do racjonalnych działań, ale co ważniejsze - podstawy epistemiczne samej demokracji poprzez uznanie za obowiązujące faktów, a nie jej norm. Cała misterna konstrukcja liberalnej demokracji na czele z zasadą suwe­ renności narodu, rządów prawa (praworządności), „hamulców i równowagi”, pluralizmu, rywalizacyjnego charakteru wyborów politycznych i systemu ciał pośredniczących między obywatelami i rządem, ma przede wszystkim na celu wyeliminowanie lub przynajmniej znaczące ograniczenie przypadków wyko­ rzystywania władzy do realizacji jakiejś arbitralnie określonej prawdy. Chodzi zarówno o prawdę indywidualną, jak i kolektywną (np. grupy dominującej pod względem kulturowym, rasowym, narodowym, religijnym, ekonomicznym). Uprzywilejowanie którejś z nich przekreślałoby sens regulatywnej idei kon­ sensusu politycznego. Prawa i instytucje demokracji mają z założenia otwierać każdemu z członków demosu możliwość stałego udziału w debacie publicznej. Jej otwarty i pluralistyczny charakter winien zapobiegać zawłaszczaniu wspól­ nie wypracowanych racji (sensów) przez racje (sensy) partykularne. Ujmowa­ ny z tej perspektywy normatywnej dyskurs publiczny w liberalnej demokracji zmierza w kierunku realizacji Habermasowskiego postulatu „uwzględniania Innego” i tym samym poddania „strażników” permanentnej kontroli ze strony publiczności. Jest to jednak pozorne rozwiązanie dylematu związanego z dysproporcjonalnym rozdziałem wiedzy politycznej między rządzącymi i rządzo­ nymi oraz wynikającymi stąd konsekwencjami elitocentrycznej interpretacji „rozumu publicznego” i publicznego uzasadnienia decyzji politycznych. Bo­ wiem nawet jeśli liberalny demokrata, jak czyni to np. Dahl, przyznaje że „nikt nie ma lepszych od innych kwalifikacji do rządzenia, tak by można mu powie­ rzyć całkowitą władzę rządzenia krajem” oraz opowiada się za demokratyczną kontrolą rządów eksperckich, to i tak ostatecznie sprawowanie władzy powie­ rza on elitom politycznym wyłonionym na drodze selekcji spośród obywateli posiadających „zdolność do formułowania sądów etycznych”, „przestrzegania fundamentalnych zasad demokracji oraz rządów prawa”2. Kluczem do spra­ 2 R. Dahl, O demokracji, tłum. M. Król, Znak, Kraków 2000, s. 68-71; zob. też:

wowania efektywnej władzy pozostaje więc wiedza, co potwierdzałoby tezę Foucaulta o historycznej zależności prawdy od władzy. W świetle tej teorii de­ mokracja jest jednym z typów reżimów politycznych, które instrumentalizują prawdę w walce o ujarzmianie jednostki. Funkcjonalne różnicowanie pozycji politycznej podmiotów w demokratycznej strukturze stosownie do ich kom­ petencji poznawczych w procesie poznawania władzy stoi w jaskrawej sprzecz­ ności z pojmowaniem demokracji jako rządów ludu sprawowanych przez lud i dla ludu (Lincoln). Gdyby przyjąć ten tok rozumowania, to można dojść do wniosku, iż wsparty siecią instytucji demokratyczny proceduralizm jest w isto­ cie kamuflażem zmodyfikowanej wersji platońskiej idei „rządów mędrców (fi­ lozofów)”. Ich odpowiednikiem we współczesnym społeczeństwie opartym na wiedzy stała się epistokracja (z greckiego episteme - wiedza). Jej trzon stanowią eksperci reprezentujący poszczególne dziedziny wiedzy, w tym zwłaszcza pra­ wa, ekonomii, edukacji, obronności itd. Terminem „epistokracja” posłużył się po raz pierwszy David M. Estlund3 na określenie elity społecznej, której tytułem do sprawowania władzy jest epistemiczna adekwatność wiedzy w odniesieniu do uznanych za obiektywnie słuszne dla danej wspólnoty politycznej sprawy wymagające jednoznacznego rozstrzygnięcia. W skrótowym ujęciu, argumentacja amerykańskiego etyka i fi­ lozofa polityki składa się z następującego ciągu twierdzeń: 1) Istnieją prawdziwe, niezależne od normatywnych procedur decyzyjnych standardy, które powinny być przedmiotem decyzji politycznych i z tego powodu należy je traktować jako wyraz prawdziwych, niezdetermino­ wanych przez wynik procedury demokratycznej odpowiedzi na pytania stawiane w debacie publicznej (twierdzenie z prawdy). 2) W każdym demosie istnieje niewielka grupa ludzi - epistokratów, którzy lepiej znają owe standardy normatywne w porównaniu z innymi ludźmi, a zatem posiadają większą wiedzę na temat tego, jakiego rodzaju decyzje są zgodne z tymi standardami, zaś sama demokracja jest najlepszym spoA. Przeworski, Minimalist Conception of Democracy: A Defense, [w:] The democracy sourcebook, red. R. Dahl, I. Shapiro, J.A. Cheibub, Cambridge 2003, s. 12-17; R. Dahl, Polyarchal democracy, [w:] The democracy sourcebook, op.cit., s. 48-53; R. Dahl, Dilem­ mas of pluralist democracy: autonomy vs. control, New Haven 1982, s. 32-37. 3 Z etymologicznego punktu widzenia bardziej poprawny wydaje się termin „epistemokracja”, ale - jak przyznaje Estlund - jego użycie mogłoby znacznie zawężać kontekstualne użycie „wiedzy” jako zarówno tytułu do sprawowania władzy (co odpowiadałoby wówczas antycznemu pierwowzorowi), jak i wyznacznika postawy akceptującej rządy epistokracji. Zob. D.M. Estlund, Democratic authority: a philosophicalframework, Princeton-Oxford 2008, s. 277-278.

sobem legitymizacji prawdy odzwierciedlonej w decyzjach politycznych epistokracji (twierdzenie z uprzywilejowanego statusu wiedzy). 3) Aczkolwiek obywatele mają zagwarantowany podmiotowy wpływ na de­ cyzje polityczne, to tylko niewielka część może w sposób kompetentny operować wiedzą dotyczącą danej dziedzinie prawdy. Najpełniejszą wie­ dzę posiada epistokracja i to ona powinna sprawować władzę nad pozo­ stałymi grupami obywateli (twierdzenie konkluzywne z władzy)4. Zaprezentowane przez Estlunda racje nie są bynajmniej pochwałą episto­ kracji. Wręcz przeciwnie, jego koncepcja jest wymierzona przeciw tym uzasad­ nieniom normatywnym demokracji, które posługują się rozmaitymi modelami racjonalnej procedury deliberacji w celu wykazania, że zrodzone z przestrzega­ nia jej zasad decyzje polityczne dają sprawiedliwy i adekwatny z epistemicznego punktu widzenia wynik. Podporządkowane procedurom demokratycznym elity epistokratyczne odgrywają w całym procesie decyzyjnym wiodącą rolę z uwagi na posiadaną wiedzę specjalistyczną. Według Estlunda, argumentacja epistokratyczna stymuluje pogłębianie się nierówności w dostępie do władzy politycznej i tym samym łączy się ściśle z elitystycznymi jej koncepcjami pre­ ferującymi rządy „ludzi wiedzy” (technokracji, merytokracji, logokracji i in.)5. Warto jednak zauważyć, że narastający deficyt demokracji miał także swoją drugą, pozytywną stronę. Otóż poza oficjalnymi kanałami procesu decyzyjne­ go rosła świadomość podmiotów, że wiedza polityczna i społeczna powstaje w wyniku koprodukcji, dialogicznego procesu tworzenia i wymiany obywa­ telskich światów znaczenia i sensu. Wraz z odkrywaniem wielowymiarowego charakteru tożsamości podmiotowej „ja” dokonał się tzw. deliberatywny zwrot w dyskusji nad celami i przyszłością demokracji. Zapoczątkowało go opublikowanie w 1980 roku artykułu Josepha Besset­ te a (.Deliberative democracy: the majority principle in republican government) poświęconego krytycznej ocenie modelu demokracji opartego na legitymizacji decyzji na podstawie zagregowanych preferencji obywateli. Za ich zobiekty­ wizowany wyraz uznawano wynik wyborów. Nie spełniły się jednak nadzieje deliberatywistów (np. J. Rawlsa, J. Habermasa, J. Elstera, S. Benhabib, J. Dry4 D.M. Estlund, Democratic authority..., s. 30; zob. też: idem: Beyond Fairness and Deliberation: The Epistemic Dimension of Democratic Authority, [w:] Deliberative de­ mocracy: essays on reason and politics, red. J. Bohman, W. Rehg, Cambridge, MA 1997, s. 183-186 (całość s. 173-204). 5 Por. D.M. Estlund, Why not epistocracy?, [w:] Desire, identity and existence: essays in honor ofT.M. Penner, red. N. Reshotlco, T. Penner, Kelowna B.C. 2003, s. 53-69; idem, Democratic authority..., s. 31.

zeka i in.), że zwiększanie stopnia inkluzyjności prawodawstwa i instytucji pu­ blicznych demokracji oraz szerokie otwarcie debaty publicznej na roszczenia ważnościowe grup obywateli postrzeganych jako Inni, przyczyni się do dynamizacji aktywności formalnych i nieformalnych podmiotów sfery publicznej. Bezpośrednim skutkiem zainicjowanych rozwiązań deliberatywnych miało być, zdaniem lana Shapiro, skuteczne przeciwdziałanie różnorakim schorze­ niom współczesnej demokracji, do których zalicza się zwłaszcza „marną jakość procesów decyzyjnych, niski poziom partycypacji, zmniejszający się poziom legitymacji rządu czy ignorancję obywateli”6. Im większe jednak ustępstwa czynili deliberatywiści na rzecz liberalnych zasad porządku konstytucyjnego, tym częściej padały pod ich adresem zarzuty o sprzeniewierzanie się ideałom demokracji i kultywowanie modernistycznych wzorców rozumu zapożyczo­ nych z oświeceniowych ideałów racjonalności politycznej ukierunkowanej na bezstronne dążenie do prawdy. W opinii epistemicznych demokratów7sformu­ łowane przez np. Rawlsa („zasłona niewiedzy” i idea „nakładającego się konsen­ susu”) lub Habermasa (formalna etyka racjonalistyczna i proceduralizm działań komunikacyjnych) ograniczenia formalno-proceduralne zniekształcają rzeczy­ wisty obraz opinii publicznej i tym samym wiedzę demosu o samym sobie. Postawione w tym kontekście pytanie o epistemiczne aspekty demokracji było reakcją na brak jednoznacznych rozstrzygnięć deliberatywistów w odniesieniu do m.in. problemu stosunku prawdy większości do prawdy mniejszości, roli ciał politycznych uznawanych za reprezentatywnego ustawodawcę trafnych (słusz­ nych) decyzji, a także deprecjonowania epistemicznego znaczenia sprzecznych poglądów i koncepcji (agonistyczny model demokracji). Na wokandzie publicz­ nej ponownie stanęła kwestia sprawiedliwych kryteriów i zasad procesu decy­ zyjnego, których zadaniem byłoby zapobieżenie przekształcania demokracji w Schumpeterowski projekt „konkurencyjnego przywództwa” współpracu­ jącego z różnymi elitami doradczymi i eksperckimi. Rozumiana w ten spo­ sób demokracja stawała się w istocie osnową partokracji. Oprócz wyraźnych 6 I. Shapiro, Stan teorii demokracji, tłum. I. Kisiłowska, Warszawa 2006, s. 29. 7 Oprócz wspomnianych już publikacji Estlunda na dorobek teoretyczny tej grupy składają się także prace: J. Cohena, An epistemic conception of democracy, „Ethics” 1986, vol. 26, s. 26-83; E. Anderson, The epistemology of democracy, „Episteme: A Journal of Social Epistemology” 2006, vol. 3, nr 1-2, s. 8-22; N. Rosenblum, On the side of the an­ gels: an appreciation of parties and partisanship, Princeton-New Jersey 2008; J. Knighta, J. Johnsona, The Priority of democracy: political consequences of pragmatism, Princeton 2011 (Collective wisdom: principles and mechanisms, red. H. Landemore i J. Elstera, Cam­ bridge 2012).

tendencji do instrumentalnego traktowania opinii publicznej, jej destrukcyjny wpływ na treści wiedzy politycznej demosu upatrywano w charakterystycznej dla demokratycznych władz na całym świecie pokusy „kształtowania swej po­ lityki w perspektywie najbliższych wyborów”8. Podejmowane przez deliberatywistów próby połączenia liberalnej koncepcji wyborów jako mechanizmu uprawdopodobniania „słusznej decyzji” (rozwinię­ cie paradoksu Condorceta) z ideą racjonalnej debaty, publicznego rozumowa­ nia oraz bezstronnego dążenia do prawdy oferują błędne lub tylko częściowo adekwatne do stany rzeczy rozwiązania epistemiczne odzwierciedlające mak­ symalną zgodność roszczeń podmiotowych obywateli z zasadami sprawiedli­ wości, jakich oczekują oni od decyzji prawnych i politycznych. Wśród obiek­ cji i zarzutów formułowanych przez teoretyków demokracji epistemicznej na czoło wysuwa się podjęta jeszcze przez Jana Jakuba Rousseau kwestia procedur i warunków zapewniających formowanie się przemyślanego, względnie spójne­ go i niedoraźnego oraz zorientowanego na dobro publiczne systemu preferencji podmiotu indywidualnego. Autor Umowy społecznej z pewnym smutkiem kon­ statował, iż: „Gdyby lud dostatecznie poinformowany obradował, a obywatele uprzednio nie porozumiewali się między sobą, to z wielkiej liczby drobnych różnic wynikałaby zawsze wola powszechna i uchwały byłyby zawsze dobre. Ale kiedy powstają intrygi, zrzeszenia cząstkowe kosztem wielkiego, wola każdego z tych zrzeszeń staje się powszechna w stosunku do jego członków, a partyku­ larna w stosunku do państwa (...)”9- Doszukiwanie się w tych okolicznościach reprezentatywnej dla ogółu obywateli ich woli powszechnej jest zwykłą fikcją epistemiczną. Do takiego poglądu skłania się Cass R. Sunstein, który uważa, że pokładane w deliberacji złudne nadzieje na ożywienie demokratycznego życia politycznego mają dwojakiego rodzaju źródło. Po pierwsze, nie uwzględniają one w dostatecznym stopniu charakteru wiedzy indywidualnej i kolektywnej. Znakomita jej część może mieć bowiem charakter bezrefleksyjny, symplicystyczny lub po prostu fałszywy. Skutkiem sprzężenia zwrotnego między wiedzą indywidualną i kolektywną może być wówczas umacnianie się (na podstawie heurystyki reprezentatywności) błędnych przekonań i opinii, bądź tzw. efektu kaskadowego polegającego na ich naśladowaniu i reprodukowaniu przez kolej­ nych członków grupy (zgodnie z powiedzeniem św. Mateusza, iż „ślepy ślepego 8 L. Diamond, Trzy paradoksy demokracji, [w:] Przyszłość demokracji: wybór tekstów, wybrał i wstępem opatrzył P. Śpiewak, tłum. P. Rymarczyk, Warszawa 2005, s. 42-43 (całość 39-57). 9 J.J. Rousseau, Umowa społeczna, przeł. A. Peretiatkowicz, Warszawa 2010, ks. II, rozdz. III, s. 35.

prowadzi”). Niebagatelną rolę w sposobach recepcji i artykulacji poglądów od­ grywają także takie czynniki, jak np. osobowość podmiotu, charakter więzi łą­ czących go z grupą, zasady członkostwa, stopień spoistości wewnętrznej grupy itd. Po drugie, u źródła „skrzywienia poznawczego” mogą leżeć interakcje ko­ munikacyjne, w których roszczenia ważnościowe podmiotów podlegają silnej presji wspólnotowej. Jej efektem może być strach, obawa przed wykluczeniem lub poniżeniem, konformizm lub nawet chęć zademonstrowania swojej lojalno­ ści z grupą. Słowem, jako całość grupa może cenzorować wypowiedzi za pomo­ cą bezpośrednich lub pośrednich form nacisku na poszczególnych członków10. Poruszone przez Sunsteina kwestie psychologicznych, społecznych i kul­ turowych uwarunkowań subiektywnych przekonań, poglądów, opinii i ocen, korespondują z ugruntowującą coraz wyraźniej swoją pozycję w naukach spo­ łecznych analizą doświadczeniową codziennych praktyk podmiotu (podmio­ tów). Idące „od dołu do góry” (a nie na odwrót) wyjaśnianie i rozumienie me­ chanizmów ludzkiego zachowania i myślenia nie pozwala na pomijanie takich aspektów działań podmiotu, jak złudzenia, wyobrażenia, fantazje, pożądania, zamierzenia, oczekiwania, intencje i zachowania habitualne, rozumienie pojęć za pośrednictwem innych pojęć, stereotypy, mity oraz zapośredniczone z lo­ kalnego środowiska życia schematy interpretacji świata i działań. Innymi słowy, rozumności porządku demokratycznego nie należy poszukiwać w takiej czy innej metodzie uzasadnienia jej zasad i norm, lecz w samej formie organizacji stosunków i instytucji społeczno-politycznych. Ta zaś nabywa cech „rozum­ ności” (racjonalności) nie dzięki egzogennym kryteriom ustanowionym przez wyłonione choćby w najbardziej demokratyczny sposób elity epistokracji, lecz endogennym właściwościom samego podmiotu (podmiotów), któremu (któ­ rym) demokracja przyznaje niezbywalne prawo swobodnego głoszenia presupozycji w postaci twierdzenia: jestem rozumny (jesteśmy rozumni). Zgodnie z tą ontyczną presupozycją wyrażoną w pierwszej osobie liczby pojedynczej lub mnogiej epistemiczna interpretacja demokracji winna podążać torem my­ ślenia Herberta Schnadelbacha, który pisał, że „nie to, że jestem i że cechuje mnie rozumienie bycia, albo to, że myślę, ale to, że myśląc, mówiąc i działając mogę egzemplifikować racjonalność - bądź że możemy to robić wspólnie - jest ostateczną przesłanką wszystkiego tego, co później jesteśmy gotowi poddać 10 C.R. Sunstein, Infotopia: how many minds produce knowledge, Oxford-New York 2006, s. 65-73. Na podobne dylematy stojące przed demokracją deliberatywną zwraca uwagę również John Dryzek w formie obszernego zestawu pytań o charakterze badaw­ czym i praktycznym. Zob. J.S. Dryzek, Deliberative democracy and beyond: liberals, critics, contestations, Oxford-New York 2000, s. 6-7.

kryteriom racjonalności, i tak właśnie jest, ponieważ same te kryteria musimy uznać już za racjonalne”11. Największą wartością demokratycznego porządku jest zatem uznanie za fakt normatywny otwartego i nieskończenie różnorodnego charakteru wiedzy, jaką reprezentują jej podmioty indywidualne, społeczne i instytucjonalne. Z tego też punktu widzenia odpowiada ona przekonaniu epistemicznemu Arystote­ lesa, który w Polityce argumentował, iż „raczej masa ludu powinna dzierżyć zwierzchnią władzę aniżeli najlepsi w niewielkiej wszelako liczbie występujący, rozwiązuje, jak się zdaje, trudności, pozwala się bronić w pewnej mierze i za­ pewne mieści w sobie prawdę. Wielu mianowicie ludzi zjednoczonych, z któ­ rych każdy z osobna niczym szczególnym się nie wyróżnia, może mimo to być lepszymi od tamtych, nie jako jednostki, ale jako ogół (...) bo gdzie jest wielka liczba, tam każdy może posiadać pewną cząstkę cnoty i rozumu, a jeśli się ra­ zem złączą, to masa występuje jakby jeden człowiek o wielu nogach i rękach, ale i wielu zmysłach, a tym samym i o wzmożonych możliwościach w zakresie oby­ czajów i rozumu”12. Wyprowadzone wprost z ontologii demokracji twierdzenie 0 przewadze wiedzy politycznej złożonej z heterogenicznych, wieloargumentowych rozumień i interpretacji rzeczywistości w stosunku do jednorodnych 1 precyzyjnie określonych kompetencji poznawczych skłania do odrzucenia wszelkich koncepcji demokracji ufundowanych na prostocie prawdy i reduk­ cyjnym podejściu do rozumności. Uznanie władzy demosu za konstytutywną zasadę demokracji oznacza zarazem zaakceptowanie minimalizmu procedu­ ralnego. Chodzi bowiem o to, by członkowie tegoż demosu podejmowali każdy akt podmiotowej samorealizacji z przekonaniem, że polityczność - jako rodzaj wiedzy - jest koncepcją otwartą, budowaną oddolnie i niedającą sprowadzić do języka praw, norm i procedur. Deweyowski eksperymentalizm demokratyczny faworyzuje rozwój szczegółowości, ale nie można też zapominać, iż proces ten jest ściśle skorelowany z korzyściami płynącymi dla całości. Wolność udziału we współtworzeniu wiedzy politycznej może być kluczem do pomyślności owej całości, ale i przedsionkiem jej klęski.

11 H. Schnadelbach, Próba rehabilitacji animal rationale, tłum. K. Krzemieniowa, Warszawa 2001, s. 70. 12 Arystoteles, Polityka, [w:] Dzieła wszystkie, t. 6, tłum., wstęp i komentarz L. Pio­ trowicz, Warszawa 2001, ks. III, 1281a-1281b, 90.

Lihat lebih banyak...

Comentários

Copyright © 2017 DADOSPDF Inc.