Início Área restrita
Estudante.ufsc.br
Professor.ufsc.br
STAE.ufsc.br
Comunidade.ufsc.br
Estrutura.ufsc.br
pesquisar no site
Geral
UFSC » Qorpus » Teatro na Praia/ Textos Criativos » Edição N.19 » Poemas de Zbigniew Herbert – Tradução de Piotr Kilanowski
Qorpus Periódico Vinculado à Pós-Graduação em Estudos da Tradução da UFSC
Navegação Início
Poemas de Zbigniew Herbert – Tradução de Piotr Kilanowski Links úteis
Poemas de Zbigniew Herbert
Agenda Cultural »
Tradução de Piotr Kilanowski*
Boca de Ouro/Comentários » Como é/Ensaios »
Jonas
Curso de Graduação em Artes Cênicas Departamento de Artes e Libras UFSC
Conselho Editorial
Deparou pois o Senhor um grande peixe para que tragasse a Jonas
Contato
Prof(a). Dr(a). Dirce Waltrick do Amarante.
Editorial
E-mail:
[email protected]
Fascículo Atual Fascículos Anteriores » Integrantes ISSN 2237-0617 Normas de publicação
Jonas filho de Amithai fugindo de uma missão perigosa
Qualis (CAPES) – B5 Site sobre Ecopoesia (Universidade de Alberta/Canadá)
embarcou numa nau que navegava de Joppen a Tharsis
Sobre
Teatro na Praia/ Textos Criativos » “… à procura de autor”/Entrevistas »
Contatos
depois se deram as coisas sabidas um grande vento uma tempestade a tripulação joga Jonas nas profundezas e o mar se aquieta de seu furor vem nadando o peixe previsto três dias e três noites Jonas ora nas entranhas do peixe que por fim o vomita na terra seca
o Jonas contemporâneo afunda como uma pedra na água se topa com uma baleia não tem tempo nem de suspirar
salvo procede mais astutamente que o seu colega bíblico
pela segunda vez não aceita a missão perigosa deixa a barba crescer e longe do mar longe de Nínive sob um nome falso é comerciante de gado e antiguidades
os agentes do Leviatã se deixam subornar não têm o sentido do destino são funcionários do acaso
num hospital asseado morre Jonas de câncer ele mesmo sem saber bem quem era na verdade
a parábola aplicada na sua cabeça se extingue e o bálsamo da alegoria não afeta o seu corpo
Jonasz
I nagotował Pan rybę wielką żeby połknęła Jonasza
Jonasz syn Ammitaja uciekając od niebezpiecznej misji wsiadł na okręt płynący z Joppen do Tarszisz
potem były rzeczy wiadome wiatr wielki burza załoga wyrzuca Jonasza w głębokości morze staje od burzenia swego
nadpływa przewidziana ryba trzy dni i trzy noce modli się Jonasz w brzuchu ryby która wyrzuca go w końcu na suchą ziemię
współczesny Jonasz idzie jak kamień w wodę jeśli trafi na wieloryba nie ma czasu westchnąć
uratowany postępuje chytrzej niż biblijny kolega drugi raz nie podejmuje się niebezpiecznej misji zapuszcza brodę i z daleka od morza z daleka od Niniwy pod fałszywym nazwiskiem handluje bydłem i antykami
agenci Lewiatana dają się przekupić nie mają zmysłu losu są urzędnikami przypadku
w schludnym szpitalu umiera Jonasz na raka sam dobrze nie wiedząc kim właściwie był
parabola przyłożona do głowy jego gaśnie i balsam przypowieści nie ima się jego ciała
************* Calígula
Lendo as velhas crônicas, poemas épicos e vidas, o Senhor Cogito experimenta às vezes a sensação da presença física das pessoas há muito mortas
Fala Calígula: Dentre todos os cidadãos de Roma amei apenas um Incitatus – o cavalo
quando entrou no senado a impecável toga do seu pelo resplandecia imaculada por entre os assassinos covardes embainhados com púrpura
Incitatus era cheio de virtudes não discursava nunca uma natureza estoica acho que de noite no estábulo lia os filósofos
amei-o tanto que um dia resolvi crucificá-lo mas rebelava-se contra isso a sua nobre anatomia
aceitou a dignidade de cônsul com indiferença exerceu o poder da melhor maneira quer dizer não o exerceu nunca
não foi possível convencê-lo a manter uma relação amorosa estável com a minha cara esposa Caesonia então infelizmente não surgiu a linhagem de césares-centauros
por isso Roma caiu
decidi nomeá-lo deus
mas no nono dia antes das calendas de fevereiro Quereia Cornélio Sabino e outros idiotas frustraram minhas piedosas intenções
recebeu a notícia da minha morte com tranquilidade
foi expulso do palácio e condenado ao exílio
suportou este golpe com dignidade
morreu sem descendência abatido por um açougueiro grosseiro da vila de Âncio
sobre o póstumo destino da sua carne cala-se Tácito
Kaligula
Czytając stare kroniki, poematy i żywoty Pan Cogito doświadcza czasem Uczucia fizycznej obecności osób dawno zmarłych
Mówi Kaligula: Spośród wszystkich obywateli Rzymu kochałem tylko jednego Incitatusa – konia
kiedy wyszedł do senatu nieskazitelna toga jego sierści lśniła niepokalanie wśród obszytych purpurą tchórzliwych morderców
Incitatus był pełen zalet nie przemawiał nigdy natura stoicka myślę że nocą w stajni czytał filozofów
kochałem go tak bardzo że pewnego dnia postanowiłem go
ukrzyżować ale sprzeciwiała się temu jego szlachetna anatomia
obojętnie przyjął godność konsula władzę sprawował najlepiej to znaczy nie sprawował jej wcale
nie udało się nakłonić go do trwałych związków miłosnych z drogą żoną moją Caesonią więc nie powstała niestety linia cesarzy centaurów
dlatego Rzym runął
postanowiłem mianować go bogiem lecz dziewiątego dnia przed kalendami lutowymi Cherea Korneliusz Sabinus i inni głupcy przeszkodzili tym zbożnym zamiarom
spokojnie przyjął wiadomość o mojej śmierci
wyrzucono go z pałacu i skazano na wygnanie
zniósł ten cios z godnością
umarł bezpotomnie zaszlachtowany przez gruboskórnego rzeźnika z miejscowości Ancjum
o pośmiertnych losach jego mięsa milczy Tacyt
********************* Sobre a rosa
para Tadeusz Chrzanowski
1 A doçura tem nome de flor
Tremem os jardins esféricos
suspensos sobre a terra o suspiro vira a cabeça a face do vento perto da paliçada a relva se estende baixa o tempo de expectativa a chegada extinguirá os cheiros a chegada abrirá as cores
as árvores constroem a abóbada da quietude verde a rosa te chama e tem saudade de ti a borboleta colhida rompe-se um fio trás o outro passa um instante trás o outro ó larva verde de botão desabroche
a doçura tem um nome: rosa
a explosão de dentro saem os porta-estandartes de púrpura fileiras incontáveis os trombeteiros das fragrâncias nas longas trombas de borboletas proclamam a plenitude
2 as coroações intrincadas os claustros da oração as cerimônias cheias de ouro os candelabros chamejantes as triplas torres do silêncio os raios refratados nos cumes o fundo –
ó fonte do céu na terra ó constelações de pétalas
* não pergunte o que é uma rosa Um pássaro talvez a narre a fragrância mata os pensamentos a face com o leve roçar apagada ó cor do desejo ó cor das pálpebras que choram a doçura esférica grávida o vermelho rasgado até as entranhas
3 a rosa inclina a cabeça como se ombros tivesse
se apoia no vento mas o vento se vai sozinho
não conseguirá pronunciar uma palavra não conseguirá pronunciar uma palavra
quanto mais morre a rosa mais difícil é falar sobre a rosa
O róż y Tadeuszowi Chrzanowskiemu
1 Słodycz ma imię kwiatu
Drżą kuliste ogrody zatrzymane nad ziemią westchnienie odwraca głowę twarz wiatru przy sztachecie ścielą się nisko trawy oczekiwania pora przyjście zagasi zapachy przyjście otworzy kolory
drzewa budują kopułę zielonego spokoju róża cię woła i tęskni za tobą zerwany motyl pęka nitka za nitką mija za chwilą chwila pąku zielona larwo rozchyl
słodycz ma na imię: róża
wybuch z wnętrza wychodzą chorążowie purpury szeregi nie przeliczone trębacze zapachów na długich motylich trąbach obwołują spełnienie
2 koronacje zawiłe wirydarze modlitwy obrzędy pełne złota płonące kandelabry potrójne wieże milczenia promienie złamane na szczytach dno
o źródło nieba na ziemi o konstelacje płatków
* nie pytaj czym jest róża Ptak ją może opowie zapach zabija myśli twarz lekkim muśnięciem starta kolorze pożądania kolorze płaczących powiek brzemienna kulista słodycz czerwień do wnętrza rozdarta
3 róża pochyla głowę jakby miała ramiona
opiera się na wietrze a wiatr odchodzi sam
nie zdoła wyrzec słowa nie zdoła wyrzec słowa
im bardziej róża umiera tym trudniej mówić o róży ********************* Professor de ciências naturais
Não consigo recordar seu rosto
ficava lá no alto acima de mim sobre as longas pernas abertas eu via a corrente dourada o redingote cinzento e o pescoço magro no qual estava presa com alfinete uma gravata morta
ele foi o primeiro a nos mostrar a perna de uma rã morta que tocada com agulha repentinamente se contrai
foi ele que nos introduziu por meiode um microscópio dourado na vida íntima do nosso bisavô paramécio
ele que trouxe o grão escuro e disse: esporão
por sua inspiração no décimo ano de vida me tornei pai
quando após a tensa espera da castanha imersa em água surgiu um broto amarelo e tudo ao redor era só canto
no segundo ano da guerra mataram o professor de ciências naturais os arruaceiros da história
se é que ele foi para o céu –
talvez ande agora sobre os raios compridos calçados com meias cinzas com a rede enorme e a caixa verde alegremente bamboleando atrás
mas se não foi lá para cima –
quando numa trilha da mata encontro um besouro que se arrastando sobe num montículo de areia me aproximo me aprumo e falo: - bom dia senhor professor
permita-me que eu o ajude carrego-o delicadamente e o observo longamente até que desapareça na escura sala dos professores no final do corredor das folhas.
Pan od przyrody
Nie mogę przypomnieć sobie jego twarzy stawał wysoko nade mną na długich rozstawionych nogach widziałem złoty łańcuszek popielaty surdut i chudą szyję do której przyszpilony był nieżywy krawat on pierwszy pokazał nam nogę zdechłej żaby która dotykana igłą gwałtownie się kurczy on nas wprowadził przez złoty binokular w intymne życie naszego pradziadka pantofelka on przyniósł ciemne ziarno i powiedział: sporysz z jego namowy w dziesiątym roku życia zostałem ojcem gdy po napiętym oczekiwaniu z kasztana zanurzonego w wodzie ukazał się żółty kiełek i wszystko rozśpiewało się wokoło w drugim roku wojny zabili pana od przyrody łobuzy od historii jeśli poszedł do nieba – może chodzi teraz na długich promieniach odzianych w szare pończochy z ogromną siatką i zieloną skrzynką wesoło dyndającą z tyłu
ale jeśli nie poszedł do góry kiedy na leśnej ścieżce spotykam żuka który gramoli się na kopiec piasku podchodzę szastam nogami i mówię: -dzień dobry panie profesorze pozwoli pan że mu pomogę przenoszę go delikatnie i długo za nim patrzę aż ginie w ciemnym pokoju profesorskim na końcu korytarza liści.
*********************** Sete anjos Toda manhã vêm sete anjos. Entram sem bater. Um deles, com um movimento brusco, tira do meu peito o coração. Encosta nos seus lábios. Os outros fazem o mesmo. Então suas asas murcham e suas faces prateadas tornam-se purpúreas. Vão embora pesadamente batendo os tamancos no chão. Deixam o coração na cadeira como uma panelinha vazia. É preciso enchê-lo durante o día todo, para que de manhã os anjos não saiam prateados e alados.
Siedmiu aniołów Co rano przychodzi siedmiu aniołów. Wchodzą bez pukania. Jeden z nich nagłym ruchem wyjmuje mi z piersi serce. Przykłada do ust. Inni robią to samo. Wtedy usychają im skrzydła, a twarze ze srebrnych stają się purpurowe. Odchodzą ciężko tłukąc sabotami. Serce zostawiają na krześle jak pusty garnuszek. Cały dzień trzeba napełniać, aby nad ranem aniołowie nie odchodzili srebrni i skrzydlaci. ******************** O senhor Cogito observa a sua face no espelho
Quem escreveu os nossos rostos certamente a catapora com a pena caligráfica marcando o seu “o” mas de quem herdeio duplo queixo de que glutão quando toda a minha alma suspira à ascese por que os olhos plantados tão próximos se foi ele e não eu quem procurava no meio do matagal a invasão dos Vênedos orelhas demasiadamente destacadas duas conchas de pele certamente legado de um antepassado que caçava o eco da estrondosa marcha dos mamutes pelas estepes
a testa não muito alta bem poucos pensamentos mulheres ouro terra não se deixar derrubar do cavalo um príncipe pensava por eles e o vento os carregava pelas estradas rasgavam as muralhas com os dedos e de repente com um grande grito caíram no vazio para voltarem em mim
mas eu comprava nos salões de arte pós misturas pomadas batons para o enobrecimento aplicava nos olhos mármore o verde de Veronese
esfregava os ouvidos com Mozart aperfeiçoava as narinas com o odor de livros velhos
diante do espelho a face herdada saco no qual fermentam carnes antigas cobiças e pecados medievais fome e medo paleolíticos
o fruto cai perto da árvore o corpo preso numa corrente de espécies
foi assim que perdi o torneio com a face
Pan Cogito obserwuje w lustrze swoją twarz
Kto pisał nasze twarze na pewno ospa kaligraficznym piórem znacząc swoje “o” lecz po kim mam podwójny podbródek po jakim żarłoku gdy cała moja dusza wzdycha do ascezy dlaczego oczy osadzone tak blisko wszak to on nie ja wypatrywał wśród chaszczy najazdu Wenedów uszy zbyt odstające dwie muszle ze skóry zapewne spadek po praszczurze który łowił echo
dudniącego pochodu mamutów przez stepy
czoło niezbyt wysokie myśli bardzo mało kobiety złoto ziemia nie dać się strącić z konia książę myślał za nich a wiatr niósł po drogach darli palcami mury i nagle z wielkim krzykiem spadli w próżnię by powrócić we mnie
a przecież kupowałem w salonach sztuki pudry mikstury maście szminki na szlachetność przykładałem do oczu marmur zieleń Veronesa
Mozartem nacierałem uszy doskonaliłem nozdrza wonią starych książek
przed lustrem twarz odziedziczoną worek gdzie fermentują dawne mięsa żądze i grzechy średniowieczne paleolityczny głód i strach
jabłko upada przy jabłoni w łańcuch gatunków spięte ciało
tak to przegrałem turniej z twarzą
***************************** O Senhor Cogito sobre a postura ereta
1 Em Útica os cidadãos
não querem se defender
na cidade eclodiu a epidemia do instinto de sobrevivência
os templos da liberdade foram transformados em mercados das pulgas
o senado está deliberando como não ser o senado
cidadãos não querem se defender frequentam cursos intensivos de cair de joelhos
passivamente esperam pelo inimigo escrevem discursos servis enterram o ouro
costuram novos estandartes inocentemente brancos ensinam as crianças a mentir
abriram os portões pelos quais entra agora uma coluna de areia
fora isso como sempre negócios e fornicação
2 O Senhor Cogito gostaria de permanecer ereto à altura das circunstâncias
isto é encarar o destino
diretamente nos olhos
como Catão, o Moço veja Vidas
não tem no entanto a espada nem a oportunidade de enviar a família para além-mar
espera pois como os demais anda pelo insone quarto
contrário aos conselhos dos estóicos queria ter o corpo de diamante e asas
olha pela janela como o sol da República se aproxima do ocaso
restou-lhe pouco basicamente só a escolha da posição na qual quer morrer a escolha do gesto a escolha da última palavra
por isso não se deita na cama para evitar o estrangulamento durante o sono
queria até o fim permanecer ereto à altura das circunstâncias
o destino o encara diretamente nos olhos no lugar onde ficava
a sua cabeça
Pan Cogito o postawie wyprostowanej
1 W Utyce obywatele nie chcą się bronić
w mieście wybuchła epidemia instynktu samozachowawczego
świątynie wolności zamieniono na pchli targ
senat obraduje nad tym jak nie być senatem
obywatele nie chcą się bronić uczęszczają na przyspieszone kursy padania na kolana
biernie czekają na wroga piszą wiernopoddańcze mowy zakopują złoto
szyją nowe sztandary niewinnie białe uczą dzieci kłamać
otworzyli bramy przez które wchodzi teraz kolumna piasku
poza tym jak zwykle handel i kopulacja
2 Pan Cogito chciałby stanąć na wysokości sytuacji
to znaczy spojrzeć losowi prosto w oczy
jak Katon Młodszy patrz Żywoty
nie ma jednak miecza ani okazji żeby wysłać rodzinę za morze
czeka zatem jak inni chodzi po bezsennym pokoju
wbrew radom stoików chciałby mieć ciało z diamentu i skrzydła
patrzy przez okno jak słońce Republiki ma się ku zachodowi
pozostało mu nie wiele właściwie tylko wybór pozycji w której chce umrzeć wybór gestu wybór ostatniego słowa
dlatego nie kładzie się do łóżka
aby uniknąć uduszenia we śnie
chciałby do końca stać na wysokości sytuacji
los patrzy mu w oczy w miejsce gdzie była jego głowa
*Professor da UFPR e doutorando em Teaoria Literária na UFSC. Agradecimento especial à Eneida ** O presente trabalho foi realizado com apoio do CNPq, Conselho Nacional de Desenvolvimento Científico e Tecnológico – Brasil. Os poemas aqui traduzidos contaram com a cuidadosa revisão e sugestões de Eneida Favre, a quem o tradutor agradece do fundo do coração.
Voltar ao topo ^ Edição N.19