GARNEK ARCHEOLOGA. Część III. Dom Piotra Wydawnictwo Caira

June 2, 2017 | Autor: Xenia Kolinska | Categoria: Adventure Tourism, Travel Literature, Adventure Education, Syria (Archaeology), Archeology
Share Embed


Descrição do Produto

GARNEK ARCHEOLOGA X!"#$ K% &#' ()$

1 Wydawnictwo Caira

RAFA!OWI

Tytu!: Garnek Archeologa © Xenia Koli"ska, Warszawa 2014 © Rafa!Koli"ski, Warszawa 2014 © Aleksandra Buchalik, Warszawa 2014 Na ok!adce zdj#cie ogrodu w domu wykopaliskowym, na stanowisku Tell Arbid/Syria. © Jerzy Wierzbicki, 2008 Redaktorzy Beata Engelhardt, Jolanta Lewi"ska Korekta Jolanta Lewi"ska Korekta techniczna Jolanta Lewi"ska, Xenia Koli"ska Projekt gra$ czny i sk!ad Xenia Koli"ska

ISBN 978-83-942287-0-5 Wydawnictwo Caira Ca ira, Sp. z. o. o., ul. Marsza!kowska 25/21/51, 00-628 Warszawa Druk i oprawa Drukarnia Gra$ iti bc, ul. Równinna 11/13, 87-100 Toru" www.gra% tibc.pl

/+,012 +,341565/+ Xenia Koli"ska

& +,-.+& + '()*

SYRIA WYKOPALISKA PIOTRA BIELI! SKIEGO 1995 PROJEKT RAFA"A NA TELL ARBID 2008-2010

TELL RAD SZAKRAH I TELL ARBID

Ogród przed domem Piotra. Tell Arbid/Syria 2009. Zdj. X. Koli!ska.

Miejscowo!" Tell Arbid, której ruiny postanowi#ods#ania" profesor Bieli$ski, dzi! zredukowana do popadaj%cej w ruin& wsi, mia#a w dziejach Mezopotamii lepsze chwile. Na pewno jej historia si&ga VI tysi%clecia p.n.e. Kolejne pokolenia mieszka$ców na ruinach starych siedzib wznosi#y nowe, które znów obraca#y si& w py#. I tak powsta#o wzgórze zwane z arabska tell, wysokie na 30 metrów. Pod koniec III tysi%clecia p.n.e. istnia#o tu ma#e miasto, którego mieszka$cy 'yli ze szlaku handlowego wiod%cego z Mari nad Eufratem do Ergani Madden w !rodkowej Anatolii. Na szlaku tym handlowano mezopotamskimi tkaninami wymienianymi na mied( wydobywan% w Anatolii. W II tysi%cleciu stary szlak poszed#w zapomnienie, bo ta$sza okaza#a si& mied( z Omanu. Powsta#jednak nowy, mi&dzy Turkmenistanem a Anatoli%, którym ze Wschodu kupcy wie(li cyn& niezb&dn% do produkcji br%zu, a z Anatolii sprowadzali srebro. Miasto, które w staro'ytno!ci nazywa#o si& prawdopodobnie Amaz, mia#o to szcz&!cie, 'e le'a#o na skrzy'owaniu obu szlaków. Jego !wietno!" zako$czy#a wyprawa z Babilonu, która oko#o roku 1720 p.n.e. spustoszy#a okolic&. Dzisiejsza wie!powsta#a w latach 30. minionego stulecia. Kraina znana pod nazw% Al-D'azira, na prze#omie XIX wieku zamieszkana by#a przez koczuj%ce szczepy beduinów i nielicznych chrze!cijan: Asyryjczyków Chaldejczyków i Ormian, i wyludni#a si& dodatkowo po rzeziach sprowokowanych w okresie I wojny !wiatowej przez w#adze tureckie. Niema#y udzia#mieli w tym równie' szejkowie kurdyjscy. Niedobitki chrze!cijan schroni#y si& w miastach. Nowi mieszka$cy zacz&li nap#ywa" w te okolice dopiero po ustabilizowaniu si& sytuacji. Wie!nazw& zawdzi&cza pono" pladze w&'y z gatunku po#oz kaspijski, zwanych po arabsku al-!arbid. To do!" imponuj%cy zwierz, osi%gaj%cy dwa metry d#ugo!ci, który nie jest jadowity, ale atakuje w sposób do!" przera'aj%cy, bo k%sa skacz%c na cz#owieka. Na szcz&!cie omin&#o mnie spotkanie z nim.

DOM PIOTRA

67

Dom Piotra. Pokój fotografa. Tell Arbid/Syria 2008. Zdj. J. Wierzbicki.

T

ell Arbid zasiedlaj! Kurdowie. "ci#le rzecz bior!c, dwie kurdyjskie rodziny: Hoj, którzy zainstalowali si$ tutaj w latach 20., i Walika, najprawdopodobniej przybyli tam w latach 40. Ze starych map wynika jednak, %e w latach 40. istnia&y dwie wioski Tell Arbid Fauqâni (Górny) i Tahtâni (Dolny). Stosunki mi$dzy nimi zawsze by&y do#' napi$te. W ka%dym razie Hoj uwa%ali si$ za lepszych od rodziny Walika i z wy%szo#ci! odnosili do s!siedztwa. Dom misji zosta&wzniesiony w cz$#ci zaj$tej przez Hojów. Kiedy pojawiamy si$ tam realizowa' projekt Rafa&a, za s!siadów mamy tylko Muhammada i Waf$. Pozostali wynie#li si$do miasta. (ycie tutaj mo%na najogl$dniej okre#li' mianem ci$%kie. Nikt we wsi nie by& zamo%ny. Muhammad pracowa& przy wykopaliskach jako stra%nik stanowiska, mia& te% dochody z dzier%awy swojej ziemi oraz trzyma& stado owiec i kóz. Trudno by&o mówi'o wielkiej zasobno#ci, ale by&to dom dostatni i zadbany. Wzniesiony z suszonej ceg&y, mia&twardo ubite polepy wy&o%one matami. W jednym skrzydle znajdowa&a si$ kuchnia, &azienka i sypialnie, w drugim salon. Pod t! szumn! nazw! kry&o si$ bardzo obszerne pomieszczenie, odizolowane od reszty domu. Uk&ad ten jest w&a#ciwy dla ka%dego domostwa na Bliskim Wschodzie. Przestrze) zawsze tak jest podzielona, by rodzina mog&a zachowa' daleko posuni$t! prywatno#'. Przychodz!c w odwiedziny, kierujemy si$ zawsze do takiego salonu. W zamo%nych domach przy wej#ciu znajduje si$ umywalka, gdzie go#'mo%e si$od#wie%y', oraz &azienka. U Muhammada takich luksusów nie ma, stoi tylko dzbanek do polewania go#ciom d&oni, a obok nieskazitelnej bieli r$cznik. Przed wej#ciem wszyscy zdejmuj!buty. Salon jest na tyle obszerny, by pomie#ci' kilkana#cie osób, które mog! wygodnie roz&o%y' si$ na twardych poduszkach. Do pozosta&ej cz$#ci domu wst$p maj! tylko osoby bliskie i rodzina. To jest terytorium pani domu. Je#li kuchnia nie jest wystarczaj!co du%a albo nie ma osobnej izby jadalnej, rodzina spo%ywa w salonie posi&ki. Na macie rozk&adana jest cerata, a na niej tace i pó&miski. Talerze nie zawsze s! podawane * cz$sto jada si$, pos&uguj!c kawa&kami chleba, który na Wschodzie zast$puje talerze i sztu'ce. Poza tym ludzie u%ywaj! &y%ki. No%e i widelce nie s! potrzebne * tutejsze dania s!

69

przygotowywane w taki sposób, by mo%na je by&o je#' chlebem. Odrywa si$ z niego ma&e k$sy, nabiera potraw$i wk&ada do ust. Do drzwi salonu naszego s!siada skrobiemy, szukaj!c pomocy. A to chcemy obejrze' mecz, a to czego# po%yczy'. A czasem po prostu przychodzimy odpocz!'od upa&u. Muhammad zainstalowa&w swoim salonie klimatyzator na wod$ i posiedzenie tutaj nawet przez kilka minut przynosi niesamowit! ulg$. W 30 stopniach Celsjusza! Nikt, kto nie pracowa&w syryjskim gor!cu, nie pojmie, %e cyfra ta mo%e wia' ch&odem. Kiedy si$ zjawiamy, Wafa serwuje herbat$ i wypytuje mnie o domowe sprawy. Ci, którzy nie bior! udzia&u w konwersacji, gapi! si$ w telewizor albo ucinaj! komara. Wspania&o#' tego miejsca polega na pozostawieniu go#ciom absolutnej swobody. Dzi$ki bliskiemu s!siedztwu z obej#ciem Muhammada znamy wszystkich jego mieszka)ców, wliczaj!c w to pieska Sziehana, który wypatruje mo%liwo#ci wej#cia do naszego ogrodu, kurczaki Wafy, które nie wypatruj!, tylko przemykaj! przez dziur$ w siatce ogrodu i &asuj! w grz!dkach, oraz szczeniaki, które wyj!z nudów i gor!ca.

Przy glinianym domostwie Muhammada zbudowany z pustaków dom misji, z trzema &azienkami i fontann! po#rodku dziedzi)ca, jawi si$ jako szczyt nowoczesno#ci. Dom ten musi spe&nia' kilka wymogów, w#ród których komfort mieszka)ców stoi na ostatnim miejscu. Przede wszystkim musi mie' kilka sypialni, gdzie upchni$te zostan! g&owy wype&nione marzeniami o zast!pieniu Indiany. Dalej magazyny na zabytki i pracownie, w tym zamkni$ty dziedziniec, gdzie b$dzie mo%na roz&o%y' si$ z ceramik! i trzyma' sprz$t wykopaliskowy. Potem jadalnia na tyle obszerna, by pomie#ci' liczne grono lokatorów, oraz kuchnia z wystarczaj!c!przestrzeni!na przechowywanie saganów niezb$dnych do naszykowania jad&a. Wewn$trzny dziedziniec, równie%zamkni$ty, z wymurowanymi &awami, robi za salon. Na nim odbywaj! si$ imprezy, tutaj przesiaduje si$ do pó+nej nocy, sp$dzaj!c czas na rozmowach, tutaj ta)czy. Tutaj wreszcie studenci Piotra, jak to Rafa&okre#la: #wiergol!na mastabach. Wygl!daj!jak stado wróbli na drucie, przepychaj! si$, szturchaj! i chichocz!, parskaj!c fontannami gazuzy. Tutaj, przycupn!wszy w podcieniach, zakochani ukradkiem trzymaj! si$ za r$ce, w nadziei, %e nikt nic nie widzi * s&usznie obawiaj!c si$ bycia obiektem kpin kolegów na wykopie. Ich szepty ulatuj! nad dach, szemrz!c nad g&owami

70

zasypiaj!cych. Na tym dachu, spogl!daj!c w czarne niebo nad Al-D%azir!, rodz!si$marzenia o wa%nych odkryciach, zaistnieniu w nauce, o naszym w niej miejscu. Tutaj gwiazdy przegl!daj! si$ we &zach p&yn!cych ze zm$czenia albo zwyk&ego strachu przed przysz&o#ci!. Tutaj budzimy si$ przed #witem ze snu zawsze zbyt krótkiego, zazdroszcz!c kogutom Wafy, które po wydaniu pienia ponownie zapadaj! w drzemk$. St!d wreszcie pocz!tkuj!cy spogl!daj! na drzwi ma&ej komórki, zwanej pokojem Chaleda, zastanawiaj!c si$, czy spodobaj! si$ Piotrowi na tyle, by pozwoli&im zdeponowa' w niej Karton.

Bo o prawdziwym zakotwiczeniu w misji decyduje Karton. Czyli tekturowe pude&ko z odzysku, najcz$#ciej po wodzie Barada albo paczkach w&oskiego makaronu. Karton jest wyrazem statusu archeologa w misji. Kto#, kto ma swoje pude&ko, jest pe&noprawnym cz&onkiem ekipy. Nawet je#li latami do misji nie przyje%d%a, pude&ko na niego czeka. Có%za tajemnice kryje w sobie? Najwa%niejsza rzecz to wykopowe buty, spodnie do noszenia na wykopie i mastarinka, czyli ma&a kielnia. Mastarinka w r$kach archeologa jest jak sonar u del, na. Prawdziwy archeolog ziemi$ przed sob! skrobie, ryje i zamiata. Do r$ki bierze rzeczy, kiedy uzna, %e warte s! uwagi. Nie podziwia widoków, nie kontempluje Czasu Minionego z pozycji estety czy historyka, ale raczej psa my#liwskiego. Bacznie obserwuje, co ma pod nogami, potra, z dywanu wyczesa' ma&e guziki, zagubione d%ety i mleczne z$by swoich dzieci i psów. Zwykle %eni si$z kobiet!, która ma zgrabne nogi, bo zanim dok&adnie obejrzy, co jest wy%ej, ju%stoi przed o&tarzem. Rasowy archeolog to znakomity m!%na ci$%kie czasy * nikt inny z tak!cz$stotliwo#ci!nie znajduje na ulicy dziesi$cioczy dwudziestogroszówek. A par$razy w roku tra, si$nawet dwa z&ote. Wad! %ycia u boku archeologa jest fakt, %e wypatrzy najmniejsze oczko w po)czosze. Ma to te%dobre strony, bo pozwala starze' si$z godno#ci!. Tutaj dochodzimy do kolejnej dra%liwej sprawy. Archeolodzy bywaj! oszcz$dni. Z mastarink! w gar#ci i uzbieranymi na bruku monetami przemierzaj! rzeczywisto#'z oczami szeroko zamkni$tymi, co oznacza, %e nie postrzegaj!jej tak samo jak pozostali #miertelnicy. W chwilach kryzysu dysponuj! zapleczem * wiadomo, %e gdzie#na #wiecie jest z&o%one pude&ko, a w nim nieprzebrane skarby. Poza wspomnianymi wy%ej rzeczami, znale+' tam mo%na koszule z poprzecieranymi ko&nierzykami i mankietami. Diory, Gucci i zwyczajne koszule z dziadeksu tra, aj!do tego domu starców dla odzie%y, by dokona'tam %ywota w atmosferze demokracji, o której nikt w #wiecie mody nie s&ysza&. Jest

71

Dom Piotra. Dziedziniec roboczy. Tell Arbid/Syria 2008. Zdj. J. Wierzbicki.

w tym rys dziejowej sprawiedliwo!ci, bo przecie" niezale"nie od statusu i bogactw wszyscy tra# my kiedy! do dziury, sk$d kiedy! wygrzebie nas archeolog. By potem, po przebadaniu i pomierzeniu, wsadzi% kosteczki do kartonowego pude&ka. I zakopa%w pobli"u jamki, gdzie kiedy!spoczywali!my. Tylko ko!ci faraonów tra# aj$ do muzeum. Zwykli !miertelnicy ko'cz$ w pude&ku ze skrótem R.I.P. Pude&ko Archeologa jest dla' zawsze (ród&em radosnego zdumienia i odkry%. Przed wyjazdem z niepokojem my!li, czy co!w pude&ku znajdzie, czy myszy aby nie zjad&y. Po przybyciu do domu wykopaliskowego wci$" jest zdziwiony, "e znalaz& tam rzeczy, o których by& przekonany, "e zosta&y wyrzucone. Obok starych gaci na przyk&ad powie!ci z serii Pinguin Book, o tematyce tak odleg&ej od archeologii, jak to tylko mo"liwe. Albo "elazko podarowane przez zapobiegliw$ma&"onk). Takie kompromituj$ce przedmioty s$ jednak starannie skrywane przed innymi cz&onkami misji. * aden szanuj$cy si) archeolog nie b)dzie si) blamowa&prasowaniem. Znajd$ si) tam te" puste butelki po szampanie, wys&anym, by pogratulowa% sukcesów m)"owi tyle" oddalonemu, co znudzonemu tureck$ whisky z przemytu. Albo leki, które zosta&y wycofane z aptek 20 lat temu, jak proszek Pabiamid. Lekarze z trudem przypominaj$ sobie o istnieniu takiego specy# ku, ale archeolog wie, "e to posypka skutecznie dezynfekuj$ca, i posypuje ni$ rany na ludziach i okolicznych psach. S$ te" fani s&ynnego Balsamu Szostakowskiego. Oni z kolei wszystko tym balsamem polewaj$. Z doskona&ymi skutkami balsam leczy tak wrzody "o&$dka, jak oparzenia trzeciego stopnia. Medykament ten w kr)gach specjalistów od neolitu zyska& uznan$ s&aw). Zas&u"y& na ni$, ratuj$c "ycie pewnego irackiego ch&opca. Otó" ch&opiec z polan$ wrz$tkiem nog$ tra# &do szpitala w Mosulu. Za&o"ono mu tam stosowne opatrunki i odes&ano do domu. Czyli na wie! w pobli"e ówczesnej Dam Saddam. Nie wspomniano jednak s&owem o zmianie opatrunku. Po trzech tygodniach opatrunek zmieni&barw), a zapach ci$gn$cy od nogi zacz$&doskwiera% otoczeniu. Zafrasowany ojciec przyprowadzi&wi)c ch&opca do misji. Ostatecznie wszyscy tam s$ doktórami z de# nicji, a stacjonuj$ zdecydowanie bli"ej od szpitala. Zacnym archeologom i ich studentom w&os stan$&d)ba. Podj)li te"m)skie dzia&ania. Uradzono, "e ch&opca b)dzie trzyma&o czterech ch&opa, a pi$ty zedrze opatrunek razem ze skór$. Wra"enia, od s&uchowych poprzez wzrokowe i zapachowe, musia&y by% silne, bo cho% %wier% wieku min)&o, zgroz) wida% w ich oczach, kiedy o tym opowiadaj$. Po tym, co zobaczyli, uznali dzieciaka za straconego. Zaka"enie krwi wydawa&o si)spraw$oczywist$i w skryto!ci ducha

73

"yczono dziecku lekkiej !mierci, cho% na tak$ si) nie zapowiada&a. Nie mo"na by&o zaoferowa% sensownej pomocy + apteczka archeologa jest bogato zaopatrzona w !rodki zapobiegaj$ce b$d( prowokuj$ce rozwolnienie. Z oparze' przewidziano tylko pora"enie s&oneczne. Uznano, "e aspiryna jest technologicznie najbardziej zaawansowana, i zaaplikowano j$, maj$c na uwadze uczucia ojca. Niech widzi, "e robi$, co mog$. Wtedy to profesor Mazurowski, wówczas jeszcze doktór, przypomnia& sobie o Balsamie Szostakowskiego, poniewieraj$cym si) w walizce, i pola& nim nog) dziecka. Powtarza&operacj) dwa tygodnie. I sta&si) cud. Po dwu tygodniach ch&opiec ju" biega&i pracowa&przy wykopaliskach. Od czasu tej opowie!ci podchodz) do tego Balsamu z szacunkiem. Szkoda, "e wycofali go z aptek. Ale mo"e gdzie! na !wiecie czeka w kartonowym pude&ku... Moje w&asne pude&ko nie wzrusza mnie do tego stopnia + zawdzi)czam je pozycji "ony szefa, nie zas&ugom po&o"onym w polu. O tym, "e zapracowa&am na w&asny Karton, dowiem si) kilka lat pó(niej, kiedy awansuj) na wiceszefa misji irackiej. Wtedy, na Tell Arbid, bardziej ni"na odkrycia w kartonie ciesz) si)na powitanie z przyjació&mi z tamtejszej wsi.

Z misj$ profesora Bieli'skiego zwi$zana by&a rodzina Walików. Z nich wywodzi&a si) wi)kszo!% robotników, a Saada, "ona jednego z braci, zarabia&a, wypiekaj$c chleb dla misji i sprz$taj$c. Piotr nie zatrudnia kucharza + posi&ki przygotowuj$ cz&onkowie misji w systemie dy"urów. Nie wynika to z oszcz)dno!ci, po prostu szef uwa"a, "e buduje to wi)zy kole"e'skie i utrzymuje esprit de corps we w&a!ciwej pozycji. Punkt widzenia Piotra podziela wielu jego kolegów kopi$cych na tellach Al-D"aziry. Jeden z naszych w&oskich przyjació&blednie na samo wspomnienie takiego dy"uru. Do obowi$zków zespo&u dy"urnych, zawsze dwóch osób, nale"y zaplanowanie menu, zrobienie listy zakupów, przygotowanie posi&ków. Dy"urni bynajmniej nie maj$ wolnego + pracuj$ jak ka"dego innego dnia. Jedynym ust)pstwem jest wcze!niejsze zej!cie z pola jednego z dy"urnych, by przygotowa% drugie !niadanie, i obu, by ugotowa% lancz. Nie ma te" mowy o powstaniu, z powodu dy"uru, zaleg&o!ci w pracy! Dy"ur oznacza, "e trzeba wsta%pó&godziny wcze!niej, "e nie b)dzie sjesty ani chwili wytchnienia. Mnie, oddelegowanej przez Rafa&a do zaj)cia si) logistyk$ domu i kuchni, system dy"urów jawi si)jako istne piek&o. Dlatego ju"po pierwszym sezonie zaczynam

74

rozgl$da% si) za kim!, kto b)dzie nam gotowa&, a przynajmniej przyszykuje kolacj). Prosz) zatem Rafa&a o z&o"enie takiej propozycji Muhammadowi. Ten jednak odmawia, wykr)caj$c si) nadmiarem obowi$zków, jakie spoczywaj$ na jego "onie, jej zm)czeniem. W gruncie rzeczy chodzi o to, "e pojawienie si) Wafy w naszej kuchni zaburzy&oby równowag) interesów i wprowadzi&o dodatkowe napi)cia mi)dzy rodzinami Hoj i Walika. Bardzo chcia&am zaprzyja(ni% si) z Waf$, przemi&$, przepi)kn$, nie(le wykszta&con$. Ale to z Saad$ dzieli&am codzienno!%, a ona w najci)"szych chwilach mnie nie odst$pi&a. Gdy by&a taka konieczno!%, przejmowa&a stery w domu i wyprowadza&a sprawy na prost$. Pierwsze kroki po przyje(dzie do wsi kierowa&am do Saady, i to nie tylko z kurtuazji. Ale zaraz potem szli!my do Wafy, która wnosi&a do salonu herbat), trzymaj$c g&ow) jak przys&owiowa ksi)"niczka. Ona i Muhammad stanowili par) najpi)kniejszych ludzi, jakich zdarzy&o mi si) pozna%, wielk$ urod) po matce odziedziczy& te" ich syn Orhan. Mówiono, "e pobrali si) z wielkiej mi&o!ci. Moja s$siadka jest kobiet$wielkiej &agodno!ci i delikatno!ci, dla m)"a bardzo pob&a"liwa, a on sam jest jednym z najweselszych ludzi, jakich znam. Prócz powitania, nasza wizyta jest sygna&em, "e zaczynaj$ si) wykopaliska i ch)tni do pracy mog$ si) zg&asza% do Rafa&a. Przygotowania trwaj$ tak"e w domu. Stali cz&onkowie misji, ledwie cisn$ walizki w pokojach, biegn$ wygrzebywa%z komórki swoje kartony. Grupa najbardziej do!wiadczonych robotników pochodzi z Tell Arbid i s$siednich wiosek. Piotr Bieli'ski prowadzi wykopaliska na tamtejszym wzgórzu od 1996 roku. Tutejsi Kurdowie nale"$ do najbardziej inteligentnych i pracowitych ludzi, jakich pozna&am na Bliskim Wschodzie. Ucz$ si) b&yskawicznie + czuj$ pole, jak powiada si) w archeologicznym "argonie + a kilku jest w stanie prawid&owo poprowadzi%eksploracj)samodzielnie i jeszcze wyszkoli% niedo!wiadczonych studentów. Najwa"niejszymi w tym kr)gu osobami s$ Kahraman Walika, jego brat Said, Muhammad Hoj i Dija Walika. Ka"dy ma swoich ulubie'ców, z którymi najlepiej mu si) pracuje. Ja ceni) te" robotników z s$siednich wiosek: Danisza, Abu Ahmeda, Saida, Abu Halila, i oczywi!cie Muhammada. Nazywam ich Koronkarzami, bo specjalizuj$ si) w najbardziej subtelnych zadaniach, takich jak: eksploracja wzd&u"tynków, ich czyszczenie, szukanie pod&óg. Bardzo dobrzy s$ te" synowie Kahramana: Lorwan, Hammudi i Tarek, nie(le zapowiada si)syn Muhammada Orhan. Ale s$ i tacy jak Ahmed Ajsa, z którym lubi) "artowa% i robi% psikusy, ale nie korzystam z jego us&ug + zbyt szybko si)dekoncentruje.

75

Rafa& jest chyba jedyn$ osob$, która mo"e pracowa% z Kahramanem, po prostu jest od niego silniejszy i zawsze doskonale przygotowany. Jakikolwiek moment s&abo!ci prowadz$cego wykop Kahraman wykorzystuje bezwzgl)dnie, przejmuje stery i decyduje o sposobie eksploracji. Je!li kto! chce szybko usamodzielni% si) na wykopie, powinien wystrzega% si) tego mocnego cz&owieka. Z moich Koronkarzy nikt nie przepada za jego obecno!ci$, bo natychmiast narzuca swoj$ wol). A ka"dy z nich jest indywidualist$ i nie widzi powodu, by zgina%kark przed Kahramanem. Jego kuzyn Dija wr)cz nie znosi w&adczego tonu Kahramana. To olbrzym, który po dziadku odziedziczy&postur) i sk&onno!ci do zwady. Jego papcio te" mierzy prawie dwa metry, ale znam go tylko z widzenia. Jest pasterzem i kilka razy dziennie mija tell ze swoim stadem. Bardzo ch)tnie pozuje mi do zdj)% i # lmów. Wygl$da na spokojniejszego od syna, który s&ynie z gwa&townych k&ótni, ale jest te" w rodzinie kim! bardzo wa"nym, bo kronikarzem. Dija gromadzi i przekazuje historie opowiadane na Wschodzie z pokolenia na pokolenie. Najs&awniejsz$ postaci$ w rodzinie by&jego dziadek, pono% jeszcze pot)"niejszy od niego samego. Nie tylko o tusz)tu chodzi, ale i si&). Dija opowiedzia&koledze, który rozumie kurdyjski, anegdot) o apetycie przodka. Otó" w czasie "niw "ony dziadka naszykowa&y "niwiarzom posi&ek, jak to jest w zwyczaju wsz)dzie na wsi. Pocz)stunek, w postaci ca&ego barana, czeka&na schodz$cych z pola. Kobiety zacz)&y szykowa% miejsce do posi&ku, a tu okazuje si), "e baran znikn$&. Po prostu pan domu uraczy&si) nim na !niadanie. A mo"e uszczkn$& kawa&ek i tak si) zacz)&o. Do!%, "e danie nie dotrwa&o po&udnia. Dija te" wymaga solidnych porcji, lubi je!%, z zapa&em uprawia ogród. Jakie" wi)c jest moje zdumienie, kiedy którego! razu wpada z wizyt$ i oznajmia, "e zacz$&si)odchudza%. + To wszystko dla Madame, w grudniu si) "eni) + oznajmia z przej)ciem. Na pytanie o metod) odchudzania odpowiada, "e zrezygnowa&z chleba + w zamian zjada misk) ry"u. Oboje z Masaudem uciekamy do kuchni, gdzie p&aczemy ze !miechu + znamy rozmiary takiej miski. Dija s&yszy nas, ale nie obra"a si) i twierdzi, "e nie zdajemy sobie sprawy z post)pów, jakie poczyni&. Niestety, wci$" chodzi g&odny, przez co staje si) coraz bardziej dra"liwy. W czasach kiedy Rafa&prowadzi projekt na Tell Arbid, pracuje z nami tylko jeden sezon. Woli misj) Inny, z któr$ jest prywatnie zaprzyja(niony i bywa cz)stym go!ciem w czeskim domu. Na jej wykopaliskach cieszy si) najwi)kszym autorytetem. U nas te"jest powszechnie lubiany. Lubi popisywa% si)swoj$krzep$: po wywiezieniu ziemi na ha&d), niesie puste taczki na plecach.

76

Ch)tnie pozuje mi do # lmów i bez szemrania reaguje na konieczno!% powtarzania uj)% + nieodmiennie z taczkami na plecach. Ze zrozumieniem traktuje te"moj$t)sknot)za prowadzeniem samochodu. Nie ma samochodu, ale ma traktor i wspania&omy!lnie proponuje mi przeja"d"k)! Jest to maszyna pod wezwaniem John Deere i kierowanie ni$wcale nie jest takie proste: nie jestem w stanie wcisn$% sprz)g&a: ani jedn$ nog$, ani obiema. Niewiele pomaga te" skakanie po pedale! Dija, który siedzi na pod&odze obok, wzdycha i po prostu naciska na peda&d&oni$. Wrzucenie biegu wymaga ode mnie pok&adania si) na dr$"ku. I znów Dija dyskretnie pomaga mi, popychaj$c palcem. Moja jazda ogranicza si) wi)c do kr)cenia kierownic$ i naciskania na gaz. Kojarzy mi si) to z jazd$ na rowerku z dodatkowymi kó&kami i patykiem przy siode&ku. Dija, razem z Muhammadem, dwoma innymi naszymi s$siadami Fadim, Kasymem i z Masaudem tworz$ grup) luzaków sp)dzaj$cych wieczory na kartach i ogl$daniu futbolu. Wszyscy tutaj kibicuj$ lokalnej dru"ynie D!ihad Al-Kamiszli. Mecze tej ostatniej ciesz$si)frekwencj$na takim poziomie, "e dla widzów nie starcza miejsc na stadionie. A mo"e nie sta%ich na bilety? Do!%, "e organizuj$ wtedy ci)"arówk) z podnoszon$ platform$, stawiaj$ przy ogrodzeniu i kibicuj$ zza trybun. Nie uda&o mi si) doj!%, czy w syryjskiej telewizji pokazywane s$relacje ze spotka' DK, ale we wsi popularno!ci$ciesz$ si) rozgrywki Bundesligi oraz ligi hiszpa'skiej. I tylko zainteresowani sportem maj$ anteny satelitarne, czyli Muhammad, Fadi i Dija. W czasie mistrzostw !wiata oraz wa"nych spotka' Ligi Mistrzów wpraszamy si)do którego!z nich. Poza tym regularnie rozgrywane s$ mecze pi&karskie wie! kontra misja. Dru"yny s$ mieszane, tzn. w ekipie misji graj$ te" dziewczyny, w przeciwnym razie trudno by&oby skompletowa%zespó&. Bardzo cz)sto po stronie misji gra te" Muhammad, jako stra"nik stanowiska czuje si) w obowi$zku nas wspiera%, szef misji, jeden z # larów naszej szóstki, w pierwszym meczu z&apa&kontuzj)kolana, ka"e naciera% si) ma!ci$ dla reumatyków i rozsiewa zapach mentolu z widowni. Reszta panów, z dr przed nazwiskiem, i utuczona przez Masauda, ledwie dyszy po pi)ciu minutach. Za boisko s&u"y nam klepisko opodal domu, w miejscu bramek uk&adamy kamienie, nikt nie zawraca sobie g&owy zaznaczaniem !rodka pola ani pola karnego. Starcia mi)dzy zawodnikami nie s$ ostre. Graj$cy w barwach wsi ch&opcy prawie wszyscy graj$boso. Dru"yna Piotra Bieli'skiego sprawi&a sobie nawet koszulki, ale my jeste!my tutaj na chwil), wi)c nie my!limy w kategoriach marketingowych.

77

Mie% zgran$ ekip) na czas wyjazdu to szcz)!cie, to znaczy wyci$gn$% los na loterii. Rafa&a od pocz$tku wspiera&fenomenalny zespó&. Dla jasno!ci, nikt z tych studentów nie mia& poj)cia, w co si) pakuje, ani wyobra"enia o rozmachu wykopalisk na Bliskim Wschodzie. Ani o tellach, które na zdj)ciach wygl$daj$ nieprzekonuj$co i trzeba stan$% u podnó"a takiego wielkiego cielska, by poj$% ogrom tych zrujnowanych miast. W Europie nie prowadzi si) wykopalisk na tak$ skal), nie wykopuje tylu obiektów, nie kopie tak wielkimi p&aszczyznami i, co istotne, studenci, pracuj$tam przy eksploracji i w g&owie nie postaje profesorom powierzenie im prowadzenia dokumentacji. Rafa&nie dysponowa&zapleczem specjalistów + musia&na pniu skompletowa% zespó&. Gros ch)tnych odpad&a na wie!% o te!cie po angielsku, sprawdzaj$cym s&ownictwo niezb)dne do prowadzenia notatek i opisów. Pozostali !nili na jawie o Oriencie. Gromadka entuzjastów przedstawia&a si) nast)puj$co: Iwona Barczy'ska wydawa&a si)okazywa%!wiatu oboj)tno!%, skrywaj$c si)za lustrem okularów, Marika ,wi)szkowska dystansowa&a od niego, owijaj$c w pow&óczyste gazy, a Kasia Sztompka spogl$da&a przyja(nie spod kapelusza z zawadiackim rondem. Emablowana przez A., przystrojonego w stylowe kepi, zarz$dza&a jego uwag$, któr$ ju" wówczas zm$ci& cie' pustynnej gor$czki. Za nimi pomyka& Kajetan, staraj$c si) nad$"a% za w$tkami rozmowy, toczonymi w odr)bnych grupach. Ka"dy dok&ada& stara', by wypa!% jak najlepiej, w orientalizuj$cym stylu, i tak by nikt nie zauwa"y&wysi&ku w&o"onego w ten wygl$d typu niby nic. Magia angielskich podró"ników przystrojonych w stosowne szaty dzia&a&a! Panie kr)ci&y efektowne turbany, panowie poddali si) urokom stylistyki wypracowanej przez Legi) Cudzoziemsk$, nabywaj$c kepi w kolorze piasku pustyni. A wszyscy razem starali si)znale(%w sytuacji, tzn. Marika da&a wycieczkowy wyk&ad o architekturze pó(norzymskiej, Iwona wyzna&a, "e jest adeptk$ ta'ca brzucha, Kasia patrzy&a na swojego adoratora, który milcza&, staraj$c si) ukry% fakt, "e jest w tym okropnym kraju tylko z uwagi na jej osob), a Kajetan + jak przysta&o na !wie"o upieczonego sahiba + wydawa&o!wiadczenia na temat jako!ci napojów gazowanych w Syrii. Tak dzia&a na wyobra(ni) Orient. Do tego romantyczny hotel, który wybra&am, damasce'ski suk noc$, pe&en !wiate& i t&umów-

78

To, "e sam tell i okolica, i w ogóle wszystko wokó& jest dla nich nowe i zaskakuj$ce, najlepiej wyrazi&Kajetan. Pierwszego popo&udnia po przybyciu do wsi szefowie misji zawsze zarz$dzaj$ zbiorowy obchód + osobom po raz pierwszy bior$cym udzia&w misji pozwala to pozna%stanowisko, a pozosta&ym sprawdzi%, jak wygl$da sytuacja w starych wykopach: czy !wiadki si) nie zawali&y, jakie zniszczenia poczyni&y zimowe deszcze. + Czy tutaj nigdzie, nigdzie nie ma cienia? + Kajetan z niesmakiem rozgl$da si)po okolicy. Wygl$da na to, "e jego koncepcja pracy w polu oparta zosta&na najlepszych tradycjach polskiej szko&y archeologii. System zdalnego sterowania zespo&em kopaczy wdro"y& sam profesor Micha&owski. Ods&aniaj$c Kom el-Dikka w Aleksandrii, zm)czony upa&em, zasiada&w mieszcz$cej si)po drugiej stronie ulicy kawiarni U Pastrulisa. Wzywa& tam raisa, t&umaczy& zakres prac i co pewien czas przychodzi&zobaczy%, jak si) sprawy maj$. Tak przynajmniej stoi w legendach o ojcu polskiej archeologii !ródziemnomorskiej. Je!li Kajetan zamy!la&wznie!% konstrukcj) z plandeki, zdoln$ os&oni% jego osob), szybko porzuci&te plany. Praca archeologa, temat dobry do snucia opowie!ci i marze' sennych, w praktyce bardzo odbiega od potocznych wyobra"e'. Raz czy drugi szepty studentów zdradza&y obawy, czy podo&aj$ obowi$zkom, ale- w ci$gu trzech lat wykszta&ci&si) trzon zespo&u, który do tej pory nadaje ton w misjach Rafa&a. Na Tell Arbid nadawa&y go panie. Odnios&y wiele sukcesów pedagogicznych. Mlle Madras sta&a zwykle po!rodku gromady nieszcz)!ników wpatrzonych w jej drobn$ # gurk) i usi&uj$cych zrozumie% pukanie jej o&ówka o kartki + dopiero rozkazuj$cy gest paluszka i g&os mówi$cy dobitnie: .Pracuj!/sprawia&y, "e ch&opcy wygl$dali jak zespó& niewolników. Z wyboru. Na s$siednim wykopie Marika w&adczo wskazywa&a, co kto ma robi%, a nast)pnie ucina&a sobie drzemk) w starym wykopie. Nie dociek&am, co by&o jej prawdziw$nami)tno!ci$: archeologia czy spanie. Iwona ta'czy&a nam swoje ta'ce brzucha i musia&am wydawa% specjalne pozwolenia na te wyst)py, bo mieliby!my publiczno!%jak dru"yna D!ihad Al-Kamiszli. Poza dzia&alno!ci$ naukow$ i rozrywkow$, Joasia i Marika prowadzi&y przyspieszone kursy archeologii dla kolegów ze wsi. Jako "e roboty by&o bardzo du"o i dziewczyny same nie dawa&y rady, niezb)dne okaza&o si) wyszkolenie pomocników. W tym celu nasi syryjscy przyjaciele przeszli trwaj$cy jedno popo&udnie kurs, podczas którego nauczeni zostali komunikowania si) po angielsku i pisania cyfr. Pozwoli&o to w rekordowym tempie opisywa%skorupy. Mniej poj)tni przygotowywali podk&ad pod opisy, tzn. malowali na skorupach

79

paski bezbarwnym lakierem do paznokci + tylko na g&adkiej powierzchni mo"na czytelnie nanie!%numer zabytku. A wszystko pod nadzorem Kapitana Kroszeta, psa Fadiego, a naszego rezydenta, który sypia& na skorupach i udawa& nieboszczyka na wypadek przenosin. Nie nale"a&o go denerwowa%, bo powarkiwa& jadowicie. Nienawidzi&Saady i czyha&na ni$, by urz$dzi% spektakl anonsuj$cy po"arcie. Prze!wi)canie szmat$ nie pomaga&o, wynoszono wi)c trz)s$cego si) z w!ciek&o!ci do zamkni)tego pomieszczenia. Ca&a ta czereda kot&owa&a si) z lakierem do paznokci i mazakami waterproof pomi)dzy ziewaj$cym psem, rozdra"nionym ha&asem inspektorem, który nie móg&spa%, dzie%mi s$siada, które "$da&y dost)pu do gier komputerowych, i Chaledem, z&ym, "e inni maj$ nielimitowany dost)p do sekretów misji.

80

Mi!ta w kuchni domu Piotra. Tell Arbid/Syria 2008. Zdj. J. Wierzbicki.

S!OWNIK KULINARNY Ajran ! napój z lebenu (odpowiednik naszego kwa"nego mleka), wody i soli Chef Ramzi ! Ramzi N. Choueiri, liba#ski kucharz, prowadzi w telewizji programy kulinarne, jest autorem albumu Le patrimoine culinaire du Liban (2002). Falafel/taamija ! kotleciki z ciecierzycy lub bobiku Hallumi ! bia$y, pó$twardy ser z mleka krowiego, koziego i owczego Hummus ! pasta z ciecierzycy i tahiny Kastaleta ! steki z pol%dwicy jagni%cej na ko"ci Kaszkawa"! ser z mleka mieszanego o elastycznej strukturze Kebab ! siekane mi%so z zielon&pietruszk&pieczone, na grillu (w Syrii) Labne ! bia$y ser (twaróg), o konsystencji sera homogenizowanego Leben ! zsiad$e mleko Mlohija ! "lazowate li"cie juty Mutabbal ! pasta z bak$a'anów i tahiny Samneh ! mas$o ghi, mas$o klarowane Szatta ! bardzo ostra suszona, mniej lub bardziej sproszkowana papryka Szawarma ! mi%so pieczone na ro'nie, obcinane po upieczeniu; u nas potrawa znana jako kebab Szeqaf ! szasz$yk jagni%cy Szisz tawwk ! szasz$yk z marynowanego mi%sa kurczaka Sumak ! kwaskowata przyprawa, stosowana do sa$atek i ryb Tannur ! typ pieca do pieczenia podp$omyków. Uformowane placki przyk$ada si%do rozgrzanych "cianek pieca. Podp$omyki piecze si% dopiero po wygaszeniu ognia. Tannury znane, s&od V tysi&clecia p.n.e., w niezmienionej formie do dzi"przetrwa$y na syryjskiej wsi. Tahina ! pasta sezamowa Warak inab ! faszerowane li"cie winogron Warak malfuf ! faszerowana kapusta Warak silq ! faszerowane li"cie bletu Zaatar ! mieszanka zió$takich jak ró'ne odmiany tymianku, sezam, sumak, majeranek. Serwowana z oliw&i chlebem pita (osobno). Smak zale'y od proporcji i "wie'o"ci zió$. Dobry zaatar ma kwaskowaty wyrazisty smak. Nie mo'e by(zbyt suchy. Uwaga zaatar jest daniem, nie przypraw&. Jada si%go na "niadanie.

346

S!OWNIK OGÓLNY Abjad ! arab. kolor bia"y Abbaja ! arab. p"aszcz wierzchni okrywaj#cy sylwetk$Muzu"manki Ahmar ! arab. kolor czerwony Amu ! arab. dos"ownie wuj, tutaj jako zwrot grzeczno%ciowy Asaisz ! s"u&ba bezpiecze'stwa w Kurdystanie irackim Aswad ! arab. kolor czarny Barbier ! fr. golibroda, balwierz, fryzjer Bejruti ! po bejrucku, tutaj w znaczeniu mocno przyprawione Butros ! arab. arabska wersja imienia Piotr D!ad!ok ! (okre%lenie u&ywane przez archeologów) wir powietrzny Doktór, doktóra ! tytu"naukowy, a zarazem forma grzeczno%ciowa u&ywana w stosunku do osób z wy&szym wyksztalceniem, równie&bez tytu"u naukowego. Ja Doktóra ! odpowiednik wo"acza, Ja podkre%la funkcj$wo"acza Dukan ! arab. sklep na suku ! niewielkie pomieszczenie EJ! ang. Early Jazirah (Wczesna D&azira) ! okres historyczny w Mezopotamii EDI ! ang. Early Dynastic I (Wczesnodynastyczny I) ! okres historyczny w Mezopotamii Gato ! ciasto, od fr. gateau Ga" r ! arab. stra&nik stanowiska w Egipcie Galabija ! arab. tradycyjny strój arabski ! rodzaj d"ugiej do kostek koszuli, noszonej bezpo%rednio na warstwie bielizny Gazuza ! od fr. gazeux, w Syrii napój gazowany w stylu popularnej w latach 70. w Polsce oran&ady; napój produkowany w Al-Hasakah. Gird, girdi, grd ! kurd. wzgórze osadnicze Chadra ! arab. zielenina, od achadar (arab. zielony) Ha# a ! arab. przyj$cie, impreza Had!i ! arab. m$&czyzna, który odby"pielgrzymk$do Mekki, ale równie& tytu"grzeczno%ciowy, jakim zwracamy si$do osoby chc#c okaza( szacunek, najcz$%ciej do starszych panów. W j$zyku polskim hod!a. Hoj ! nazwisko w pisowni angielskiej, po polsku Hod&, Hud). Jalla ! arab. ruszaj Kelb ! arb. pies

347

K$ejes ktir ! arab. bardzo dobre (tutaj zapis fonetyczny) Mastaba ! arab. "awa (termin ten odnosi si$równie&do formy egipskiego grobowca) Marhaba ! arab. cze%(, Masaud u&ywa w znaczeniu *na dzie' dobry+ Mastarina ! arab. kielnia Medcin ! arab. lekarstwo Mudira ! arab. dyrektorka, pani, w sensie statusu, osoba maj#ca na kim% w"adz$, tutaj w znaczeniu *fest baba+. Muchabarat ! arab. popularne okre%lenie na syryjskie i irackie s"u&by bezpiecze'stwa; pe"na nazwa G"ówna Dyrekcja Wywiadu. Muszkela ! arab. problem Namusa ! arab. niewielki, owad, o przezroczystym ciele, niewidoczny i dotkliwie gryz#cy Namusija ! arab. moskitiera Peszmerga ! kurd. dos"ownie nieboj#cy si$%mierci; w codziennym j$zyku przez lata oznacza"o partyzantów kurdyjskich, obecnie oznacza wojsko, &o"nierza, zarówno w sensie instytucji, jak i osoby. Ragwa ! arab. tygielek do parzenia kawy Rais ! arab. kierownik, w archeologii kierownik robotników. Sajara ! arab. samochód Suq ! arab. targ, w tek%cie forma spolszczona suk Szam ! arab. Damaszek i region wokó"Damaszku Szebab ! arab. ch"opaki Szerkati ! arab. robotnik wytrenowany w pracy na wykopaliskach, nazwa oznacza dok"adnie mieszka'ca miasta Qalat Szerkat, sk#d wywodzi"a si$wi$kszo%(robotników zatrudnianych przez niemieck#misj$ kopi#c#w Aszur. Tannur ! arab. piec do wypieku podp"omyków Tawla ! arab. dos"ownie stó", tutaj w znaczeniu pud"a do gry w tryktraka Tell ! arab. wzgórze osadnicze powsta"e wskutek nawarstwiania domów w przeci#gu kilku tysi#cleci, prawid"owo powinno by( tall. Trab ! arab. py"(poprawnie turab), drobny jak m#ka, wbijaj#cy si$w ubranie, skór$, przenikaj#cy do domów i mieszka' pomimo zamkni$tych okien i drzwi. Zatrabione ! spolszczenie, w sensie zakurzone. Zowzia ! arab. &ona, w tek%cie spolszczona forma zo$zia

348

MENU 7 11 13

Prolog Wprowadzenie Nowy !wiat Cz"!#pierwsza: Syria W czasie i przestrzeni Tell Rad Szakrah $ladami Agathy Profesorowa Dom Piotra Kanapka liba%ska Archeolog i archeologia Dom Inny Masaud Jean Nie b"dzie ju&takiego lata Nasz zwierzyniec Podró&e z Chaledem

27 29 33 47 55 67 83 97 107 117 135 159

Cz"!#druga: Irak W czasie i przestrzeni Kelek Miszek Szyk Ainkawy Dom had&iego Dijara Konferencja Had&i Dijar Salon gastronomiczno-kosmetyczny

191 193 197 223 247 271 283 295

Cz"!#trzecia: Przepisy W garnku Ry&i burghul Mezze Napoje Ucieczka do domu Kuchnia przyjació' Desery S'ownik kulinarny

309 311 315 319 331 333 337 343 346

S'ownik ogólny

347

351

Autorzy zdj$% Rafa!Koli"ski: ss. 32, 46, 48, 82, 95, 158, 170, 172, 245. Xenia Koli"ska: ss. 23, 31, 66, 308, 330. Andrzej Leligdowicz: ss. 196, 198. Joanna Mardas: ss. 96, 134, 160. Dariusz Piasecki: ss. 118, 190, 192, 195, 246, 248, 250, 270, 272, 281, 282, 284, 294, 350. Andrzej Reiche: ss. 28, 34. Marcin Szab!owski: ss. 5, 54, 56, 65, 136, 189, 222, 224, 296# 7, 310, 312# 3, 317, 318, 329, 332, 335, 336, 342. Tomasz Tam: ss. 10, 84, 98, 116, 157. Jerzy Wierzbicki: ok!adka, ss. 9, 12, 14, 24# 5, 68, 72, 81, 106, 108.

Lihat lebih banyak...

Comentários

Copyright © 2017 DADOSPDF Inc.